Oddaj, to moje!

Gdy ktoś nam zabiera naszą rzecz, naturalną dla nas reakcją jest próba powstrzymania go przed tym zachowaniem. Sięgamy do takiego arsenału działań jak perswazja słowna czy nawet wyrywanie rzeczy, która należy do nas. Ale właściwie jak wygląda sytuacja z prawnego punktu widzenia?

Prawo cywilne nazywa taką sytuację naruszeniem posiadania. Posiadanie jest bardzo obszerną kategorią i mówiąc w uproszczeniu sprowadza się do faktycznego władania rzeczą. Ustawodawca wprowadził jednoznaczny zakaz samowolnego naruszania posiadania, nawet wówczas, gdy posiadacz jest w złej wierze, a więc ma świadomość, że prawo do władania rzeczą mu nie przysługuje. Z zakazu tego wynika na przykład to, że właściciel nieruchomości nie może na własną rękę wyrzucić z mieszkania lokatora, któremu skończyła się umowa najmu.

Przepis przepisem, ale czy można coś faktycznie zrobić, gdy inna osoba próbuje nam zabrać naszą rzecz? Tu zaskoczenie, ale nie trzeba procesować się przed sądem, aby coś wywalczyć, gdyż ustawodawca pozwolił na zastosowanie obrony koniecznej, aby odeprzeć samowolne naruszenie posiadania. Oczywiście praktyczne problemy na tym tle związane są z tym, jakie są granice tej obrony. Nie musimy w każdym razie pozostać biernymi obserwatorami. Dodatkowo – gdy jednak do naruszenia posiadania dojdzie – dopuszczalne jest także w majestacie prawa zastosowanie pewnych form samopomocy. Czyli prościej – podjęcia samodzielnie działań w celu przywrócenia sobie posiadania. Tutaj mamy ważne rozróżnienie. Jeżeli sprawa dotyczy nieruchomości, wówczas posiadacz może niezwłocznie po naruszeniu przywrócić stan poprzedni. W praktyce uważam, że polegałoby to na wezwaniu ślusarza po tym, jak właściciel zmienił nam zamki do mieszkania. Zwracam przy tym uwagę na konieczność podjęcia tych działań niezwłocznie. Po dłuższym okresie czasu zostają nam już formalne kroki, o czym jeszcze na koniec. Jeżeli naruszenie posiadania dotyczyło ruchomości, wówczas można natychmiast po pozbawieniu nas posiadania i tylko wtedy, gdy grozi nam niepowetowana szkoda, zastosować niezbędną samopomoc. Czyli obrazowo – gonić i próbować wyszarpnąć naszą własność (po prawniczemu: przywrócić stan poprzedni).

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Poza obroną konieczną i ewentualną samopomocą, posiadacz może wytoczyć przeciwko osobie, która naruszyła jego posiadanie, powództwo o ochronę posiadania (tzw. powództwo posesoryjne). Ma ono specyficzny charakter, gdyż postępowanie ogranicza się do badania wyłącznie dwóch kwestii – czy powód był posiadaczem rzeczy oraz czy doszło do naruszenia tego posiadania przez pozwanego (lub na jego korzyść). Jeżeli odpowiedź na oba pytania jest pozytywna, wówczas sąd uwzględnia powództwo i nakazuje przywrócenie stanu poprzedniego i zaniechanie naruszeń. W ogóle nie bada się zaś w tym postępowaniu czy posiadacz jest w dobrej wierze, a więc czy przysługuje mu prawo do spornej rzeczy. Dlatego postępowanie to jest stosunkowo szybkie. Ma ono przede wszystkim chronić przed samowolnym naruszaniem posiadania, a nie rozstrzygać spory o legalność tego posiadania. Aby uzyskać pewne rezultaty niezwłocznie, warto takie powództwo połączyć z wnioskiem o jego zabezpieczenie.

adw. Artur Piwowarczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *